#eventgoer: Naburmuszony Kierownik

Dzień dobry. Nazywam się Janusz Cebula. Chodzę na eventy. Ja nie wiem, kto to organizował. Przecież to się kupy nie trzyma. Jakieś papiery mam drukować, a kto mi za tusz zapłaci? A jak zadzwoniłem, żeby się zapisać, to do enternetu skierowali.

#eventgoer: Naburmuszony Kierownik

Spotkasz mnie na takich eventach, jak konferencje, fora i inne spotkania biznesowe. Szukam kontrahentów i co tam słychać w branży.


Zwracam szczególną uwagę na wszystko, co mi się nie podoba. A dużo rzeczy mi się nie podoba: kolejki, niekompetencja, jakieś zamieszanie.


Oczekuję, że będę mógł sobie po ludzku wejść i pogadać, z kim trzeba. A jak ktoś mądrze gada, to posłuchać w spokoju. O, a na przykład gdyby tamtego o, z mównicy gdzieś wziąć na stronę? Pokój konferencyjny, żeby za dużo wiary nie weszło i nie robiło hałasu.


Drażni mnie. I kropka.


Najbardziej lubię, kiedy wszystko jest po mojemu. Za co ja płacę? Bo na pewno nie za to, że jestem traktowany jak płotka.

Lukasz Krawczuk

Bardzo dziękuję za Pański czas i uwagi, Panie Januszu. Już poszedł? Dobrze. Podejrzewam, że w większości organizatorów gotuje się krew po spotkaniu Pana Janusza na wydarzeniu. Ale teraz wdech - policz do czterech - wydech. Powstrzymajmy się od zgryźliwych komentarzy, bo Pan Janusz może po prostu ma zły dzień. Każdemu się zdarza - może nie zjadł śniadania, może zepsuł mu się samochód. Dlatego zawsze warto się uśmiechnąć. Szanse są, że zrobi mu się głupio i zejdzie z niego stres. Nie dać się ponieść emocjom to chyba najważniejsza rzecz w kontakcie z Panem Januszem. Jeśli to nic nie da, to trudno, i tak nic mu się nie będzie podobało. Zawsze jednak warto spróbować.
Na kolejną odsłonę zapraszam dokładnie za tydzień. Do zobaczenia!